Przebudowa dworca PKP w Katowicach. Boże chroń nas przed „atrapami”

Wczoraj zaprezentowano (no właśnie, co?) wizualizacje/pomysły/wizje/groźby przebudowy katowickiego dworca PKP. Przebudowa konieczna, zachowanie unikatowych kielichów wskazane, spełnienie nadziei mieszkańców – priorytetowe. Oglądając jednak te plany boję się…

Boję się, że w centrum miasta (jak słusznie zauważył internauta na portalu MMSilesia) powstanie druga Silesia City Center, miejsce, które bardziej będzie destruktorem przedsiębiorczości na katowickich ulicach i miejscem rozbijajacym tkankę miasta niż sprawnym funkcjonalnym i wygodnym sercem komunikacyjnym. Ruch w mieście generują tzw „strumienie ludzkie”, ruchliwe drogi i trakty, łączące najważniejsze miejsca. Prezydent Piotr Uszok zapewnia, że nowy dworzec wygeneruje nowe strumienie pomiędzy nim a pozostałymi ulicami. Na pewno? A nie „zatrzyma” ruchu w sobie samym? Czy zamiast siedzieć w mitycznych knajpkach na Mariackiej ludność miast i miasteczek aglomeracji nie usiądzie w KFC czy innej fabryce smacznego jedzonka właśnie w tym nowym centrum handlowym?

I jak to się ma do marzeń o stworzeniu „salonów miasta” wzdłuż Korfantego i Mariackiej? Słusznie punktuje tą nieścisłość również dr Krzysztof Nawratek. Nijak! Jedyne, co broni tego pomysłu to fakt, że miasto samo sobie oczywiście nie poradzi z takim wyzwaniem nigdy, więc MUSI całkowicie się podporządkować inwestorom. Teraz już byle jakim, bo szansę na lepsza i mądrzejsze działanie w tym zakresie kilka lat temu zmarnowało, co natomiast przypomniał Przemek Jedlecki w swoim blogu. Poza tym dworzec nie spełni już funkcji węzła KZKGOP, nie ma na to szans. Nie tu i nie w takim opakowaniu. I jeszcze jedno – jak słusznie zauważa na forum gkw „Kropek” co z terenami przyległymi? Czy pomijając je NEiver Polska stworzy nowe oazy zaściankowości a z dworca stworzy swoistą atrapę?

Także, przyznaję, jestem bezradny i bez pomysłu. Jednym z plusów tego, że powstanie cokolwiek jest fakt, że nie powinno już śmierdzieć, kisić się i kurzyć – tak jak teraz. Choć i tu nie jestem pewien, bo jak powiedział mi jakiś czas temu właściciel ostatniego fajnego (już zamkniętego) lokalu na dworcu „nie architektura była przekleństwem dworca, lecz jego zarządcy…”


Plan sytuacyjny, by Kropek z forum gkw

4 Comments on “Przebudowa dworca PKP w Katowicach. Boże chroń nas przed „atrapami”

  1. link do blogu P. Jedleckiego bledny – prowadzi do mojego bloga.
    na moim natomiast chodzilo – jak mysle – o ten wpis:
    http://krzysztofnawratek.blox.pl/2009/07/285-wszystko-na-niby.html

    teraz do meritum:
    mam w zasadzie tylko dwie uwagi:
    – skad to defetystyczne przekonanie, ze „miasto samo sobie oczywiście nie poradzi z takim wyzwaniem nigdy, więc MUSI całkowicie się podporządkować inwestorom”?
    i co to znaczy „calkowicie”?
    jesli odbieramy miastu wszelka wladze/sile – to po co w ogole miasto? nie lepiej oddac je jakiejs prywatnej korporacji?
    – co do „destruktora przedsiebiorczosci na katowickich ulicach”. jakos to sie laczy z sprawa warszawskich KDT, gdzie moja watpliwosc budzi przede wszystkim POLITYCZNA decyzja, by zlikwidowac miejsce gdzie kwitnie drobny handel na rzecz post-industrialnej utopii culture-industry (planowane muzeum).
    podobnie dzieje sie rowniez w Katowicach – drobni przedsiebiorcy przegrywaja z wielkimi korporacjami.
    kapitalizm pozera wlasnych wyznawcow…

  2. (Dzięki, poprawiłem link)

    Myśląc o przedsiębiorczości na ulicach oczywiście bliżej mi było do – po prostu – sklepów, niż targowisk. Nie czuję się na tyle kompetentny, by szukać rozwiązania tego problemu w katowickich realiach.

    Co do siły miasta – obawiam się, że odebrana została między innymi przez to, jak działa. Takiej siły nie ma! Jest rozpaczliwe szukanie dodatkowego wsparcia. Gdy nie ma plastyka miejskiego, ogrodnika miejskiego, nie ma urbanisty miejskiego i nie ma tak naprawdę spójnej wizji a Straż Miejska nie potrafi poradzić sobie z dzikimi stołami handlowymi na ulicach – to władza ogranicza się do „wystawiania ocen i otwartości na propozycje” zamiast RZECZYWISTEGO KREOWANIA tej przestrzeni. Tak jest w Katowicach, Gliwicach, Sosnowcu – hmm nie chce mi się dalej wymieniać.

    Wyjątkiem jest Zabrze. Choć to i tak kropla w morzu.

    Naprawdę czasem mam słabość do narodowosocjalistycznych architektów z III rzeszy czy urbanistów radzieckich. Tam władza miała realny wpływ na przestrzeń i ona w tym walcu taniec prowadziła…

  3. jeszcze link do bloga p. Jedleckiego popraw, prosze.

    nie trzeba szukac inspiracji w rezimach totalitarnych – miastami wciaz przeciez da sie zarzadzac!
    to ze sie wladze miejskie (szczegolnie w PL) z tego wycofuja, wynika tylko i wylacznie (moim zdaniem) z ideologicznego zacietrzewienia… albo / i po prostu z lenistwa i ignorancji ;)

    wiesz, przyklad Mariackiej w Katowicach jest na to takim perwersyjnym przykladem – miasto zdecydowalo sie na rewitalizacje ulicy i zrobilo to – wiec mozna.
    problem w tym, ze zrobilo to tak, ze teraz wszyscy beda krzyczec – wszyscy tylko nie wladze miejskie!

    mysle jednak, ze bysmy sie zgodzili – i Ty i ja – ze rozwiazanie nie lezy w totalitarnych rezimach, tylko wrecz przeciwnie, w demokratyzacji (upolitycznieniu) planowania i zarzadzania miastem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

Preview: