Uciekając przed językiem rosyjskim i ukraińskim z tłocznego Zakopanego (Uwaga! Pomiędzy Sylwestrem a 6 stycznia jest ich tu nawet 70 tys. Polaków – 30 tys.), można pokusić się o Dolinę Chochołowską. Temperatura na plusie, prawie zero turystów. Dwa kuligi, mgła.
Dzień przywitał nas paskudnie. Na Siwej Polanie rzeczywiście było siwo. W miarę, jak mijał dzień, na wysokości Kominiarskich Wierchów słońce przebiło się przez chmury i zupełnie zmieniło scenerię do zdjęć.
Jeszcze przed wojną na Polanie Chochołowskiej znajdowało się ponad 50 świetnie spełniających funkcje mieszkalne zagród dla tatrzańskich pasterzy. Drewniana zabudowa tworzyła swego rodzaju „miasteczko” baców. Dziś pozostało ich kilkanaście, są pod ochroną konserwatorską. Podobno najpiękniej w Dolinie jest w kwietniu, gdy kwitną krokusy. Masa krokusów